Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


.
 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  ZalogujZaloguj  RejestracjaRejestracja  

 

 Chłodnia

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
James
Osa - Dożywocie
James


Liczba postów : 91
Join date : 19/01/2014

Chłodnia Empty
PisanieTemat: Chłodnia   Chłodnia EmptyCzw Sty 30, 2014 5:42 am

Chłodnia to ogromne pomieszczenie pełne zapasów racji żywnościowych wymagających mrożenia. Metalowe półki, temperatura poniżej minus 10 stopni Celsjusza, niezidentyfikowane torby z podpisem "kurczak" i "pomidory".
Powrót do góry Go down
https://czarnydelfin.forumpl.net
Red
Osa - Dożywocie
Red


Liczba postów : 18
Join date : 20/01/2014

Chłodnia Empty
PisanieTemat: Re: Chłodnia   Chłodnia EmptyNie Lut 23, 2014 2:10 pm

Za górami, za lasami, w spokojnym, niemal takim samo jak każde inne mieście, był sobie Czarny Delfin. Miejsce o tak przyjemnej nazwie, prawdopodobnie mogłoby być parkiem zabaw, lub chociażby jakimś miłym miejscem, gdzie szczęśliwe rodziny mogłyby pędzić resztki swojego wolnego czasu wraz z innymi członkami swoich rodzin... Jakże mylne to było myślenie, oddalone od prawy o setki myśli. Miejsce to bowiem było okropne, bezduszne i na pewno nie przeznaczone dla nikogo, kto chciałby być szczęśliwy. No chyba, że hipotetycznie spojrzymy na nadzorców, oni niekiedy potrafili być szczęśliwi, na przykład okładając cię pałką po plecach i patrząc, czy aby na pewno siniaki, które zostały ci nabite już jakiś czas temu, kwitną z powrotem pełnią barw. Dodatkowym urozmaiceniem z pewne byłoby, gdybyś syknął, lub wydał z siebie jakikolwiek dźwięk niezadowolenia, ale niestety... Artem do takich osób nie należał. Odkąd pojawił się w Delfinie, a dużo czasu, od tego wydarzenia nie minęło, jeden z nadzorców, wraz z dwoma kolegami niezwykle przyjemnie okazał się być kimś tam po dziesiątej wodzie spokrewnionym z jednym z zamordowanych przez Reda wojskowych. Cóż, pech chciał, że los postanowił wyjebać go w dupę już poza murami tego miejsca, a teraz zesłał mu na kark jeszcze dalsze części tego gówna, które próbował zakończyć już wcześniej. Pętla nienawiści zacisnęła mu się na szyi jak zbyt mocno zapięta obroża na smyczy i jak każdy inny charakterny pies, Red szarpiąc się podduszał się mocniej.
W całym Delfinie było niewiele miejsc, gdzie oczy kamer nie sięgały. Na kilku załamaniach korytarzy, w pralni, czy magazynie... Ostatnim miejscem była ogromna chłodnia. I od samego początku, właśnie tu lądował co weekend Red, wraz z dwoma nadzorcami. Panów katów ogólnie było trzech, ale jako że nadzorcy zmieniali się i chadzali parami wraz z psem, tak więc zwykle właśnie z dwoma i psem miał przyjemność. Pies jak pies, dostawał kawał mięcha i wpierdalał przy wejściu, warując. A obaj klawisze mogli w tym czasie zająć się Redem. Skute ręce podwieszali mu na jednym z haków, gdzie zwykle wisiała jakaś zamrożona świnia i okładali go do póki im się nie znudziło, lub on sam nie tracił przytomności. Wtedy zazwyczaj ściągali go i zawlekali do celi, gdzie cierpiał następne dwa dni w milczeniu. Wisząc na haku i patrząc w głąb chłodni czuł się czasem jak ten cały Jezus Chrystus przed ukrzyżowaniem... Katowany za winy, których nie popełnił... Tak powiedziałaby biblia, ale czy aby ich nie popełnił? Popełnił, ale inaczej rozumiał to on, a inaczej ci, którzy go skazali. Nie byli tam, nie rozumieli. Tak więc otrzymując już 73 uderzenie zastanawiał ię po ilu tym razem się zmęczą. Po jeszcze 3? 5? 19? Zmrużył lekko oczy, bo szczęka go już bolała od zaciskania zębów.
- Ej stary, a może zostawmy go tu, potem go ktoś znajdzie. Niech sobie wisi ścierwo i tak nie da rady wyjść w takim stanie.
Padła propozycja. Idioci, z dnia na dzień byli coraz głupsi. Nie szanowali jego umiejętności, zapominali kim i gdzie był. Dobrze... Dobrze... Poczekał aż wyszli, dopiero wtedy wypuścił powietrze z ust, zamykając oczy i kontemplując ciszę i uczucie nie posiadania pleców. Normalnie jakby zasnął u masażysty tyrana. Postanowił dać sobie z 10 minut, a potem ruszy się i zsunie chociaż z tego haka. Przywykł do trudnych warunków już w wojsku, więc wiszenie 10 minut w przód, czy w tył było dla niego obojętne. Wsłuchiwał się w swój oddech i w bzyczenie lamp przy suficie koło wejścia. Tam gdzie wisiał, był już półmrok. Nigdy nie zapalali wszystkich lamp, to wzbudziłoby podejrzenia, no i nie było potrzebne... Jeszcze z 6 minut...
Powrót do góry Go down
Borys
Dyrektor JUK25/6
Borys


Liczba postów : 6
Join date : 30/01/2014

Chłodnia Empty
PisanieTemat: Re: Chłodnia   Chłodnia EmptyPon Mar 17, 2014 2:19 pm

Bywały dni, kiedy nawet najszczęśliwszy z dyrektorów wszelkaiej maści firm miał ochote strzelić sobie w głowę. Te dni dosięgały całej populacji ludzkiej, nie tylko pana Gatesa, Jobsa czy samego Vladimira Putina. Tak, tak. On też był pewnego rodzaju dyrektorem, choć na nieco innych, bardziej 'przebojowych' warunkach. Kto chciałby być odpowiedzialny za cały miliardowy kraj, sięgający od jednego oceanu, do drugiego, obejmujący niemal caly kontynent i połowę ziemskiej półkuli? Jak widać tacy szaleńcy jeszcze istnieli. Ale bycie i zwykłym Rosjaninem, kiedy deszcz zacinał jak na jesieni, tyle że na wiosnę, również nie należało do najprzyjemniejszych ról w życiu. Sokołow wątpił czy w takie dni bycie nawet psem klawiszów, szanowanym za pomoc i zasługi, było bardziej pocieszające. Biedny kundel musiał sie w końcu zmagać jak wszyscy z szalejącym wiatrem i, zmieniającym co i rusz kąt padania, deszczem. Szedł dziedzińcem, nie fatygując się i nie otwierając parasalo - to i tak nie miałoby najmniejszego sensu, w końcu nie tylko deszcz, ale i solidny rosyjski wiatr dawały sie we znaki. Naciagnął tylko szal na połowę twarzy, dla ogrzania i ochrony przed wilgocią.
- Panie Dyrektorze, zamierza pan odegrać scenę prosto z musicalu? chociaż oni również mieli kapelusze. - Makarov w nienajgorszym humorze, podsumował Borys, splatając dłonie za plecami.
- Nawet się nie staram, Makarov. I również witam pana i zyczę miłego dnia.
Nie brzmiał ani przyjaźnie, ani odrobinę ciepło. Tego można było się spodziewać, w przeciwieństwie do kulturalnego, ale dośc brutalnego 'odwal się i pedź do swoich obowiązków, a nie zawracasz mi dupę już od rana'. Zjawił się w sekretariacie poprzedzającym jego biuro i tym razem nawet nie wysłuchał aktualności. Jeżeli jakakolwiek korespondencja czekała na biurku - i tak ją znajdzie, prędzej czy później. Nieprzyjemne listy miały to do siebie, że nie gubiły się tak łatwo, na przekleństwo Sokołowa. Zdjął przemoczony płaszcz i szal, wieszajac je obok wejścia na wieszaku i wyciagnął z szafki pod umywalką wbudowaną w drewno ręcznik, by osuszyć włosy.
Niemal natychmiast po włączeniu, jego krótkofalówka eksplodowała. Cóż. Najwidoczniej Makarov postanowił go dziś dręczyć do końca tego urokliwego dnia. Okazało się, że więzień z którym chciał się dziś spotkać (miał ten zwyczaj od dawna, i stosował, gdy inni pracownicy nie radzili sobie z problemami uciekania do izolatek czy innych metod uniknięcia spacerniaka) postanowił zniknąć jak kamfora.
- Niebywałe. Cała świta uzbrojonych w magnum mężczyzn nie jest w stanie upilnować jednego chłopaka? Nie interesuje mnie, że wojskowy i morderca. Czy to czyni go innym człowiekiem, lepszym niż cały tuzin obywateli rosyjskich po szkoleniach policyjnych, najlepszych w kraju? Zatrudniłem hyclów czy wykwalifikowanych strazników?
- Panie Dyrektorze, to cięzkie do stwierdzenia. Nie uciekł, to już mamy z zapisów. Natomiast odprowadzali go do roboty, potem ...
- Gdzie? - niemal warknął, w ostatniej chwili powstrzymując się od kunsztownie splecionej wiązanki.
- Zdaje się, że do kuchni.
- Niesamowite. Ile razy powtarzałem, że Osy nie chadzaja do kuchni? Chcę prowadzić więzienie, nie kostnicę. Za 5 minut chcę mieć tamtych strażników pod sektorem kuchennym. Ty także Makarov. Bez odbioru.
I zebrał się, pojawiając po umówionych 5 minutach i nie dając na siebie czekać. Wysłuchał krótkiego raportu Makarova i przyhamował pozostałych, by zachowali milczenie. Dominik już ich musiał uprzedzić o niezbyt dobrym humorze Sokołowa, bo jak jeden mąż zamkneli niewyparzone mordy i posłusznie podreptali za dyrektorem. Nie zajrzał do kuchni, w raporcie pominięto tylko chłodnię. Bez większych obiekcji wstukał kod i wszedł do chłodni.
- Makarov, ze mną. Panowie zostają. - Skinął Dominikowi, żeby ten włączył światła. Nie zamierzał pochopnie wyciagać broni. Przeszedł przez kilka rzędów półek obojętnie. No cóż, na sto procent nie położył się na stalowej, lodowatej półce. A jeżeli już to nie żywy i nie sam. Wyszedł zza rogu.
- Chyba znaleźliśmy twoją zgubę, Makarov. Trudno nie było, ale i tak postanowiliście oderwać mnie od nawału pracy. Dziekuję, nie lubię czytać protokołów i podań, niestety tracę czas przez waszą niedomyślność. - mówił na tyle głosno by tamci usłyszeli. Obrzucił więźnia od góry do dołu wzrokiem i skrzywił sie ledwo widocznie na siniaki. - Makarov.
Nie musiał mówić co teraz. Dominik sobie poradził z ogarnięciem sytuacji. Zapewne jakiś lekarz się objawi w jego gabinecie z gratisem w postaci Artema.
- Zabawne. - odezwał się, dopiero kiedy już opuścili chlodnię. Jego wilgotne włosy zrobiły się sztywne z mrozu panującego wewnątrz. Stanął naprzeciw trójki klawiszów, mając z tyłu lekarza, więźnia i Makarova. - Panowie zawsze myla kuchnię z chłodnią i Osę z więźniem? Ile pracuje każdy z was w więzieniu? Pamiętacie regulamin, który mieliście wryć na blachę? Złamaliście go w conajmniej pięciu znaczących punktach. Jednym z nich jest narażanie więźnia na uszczerbek zdrowotny, drugim prawo do lekarza, trzecim nieuzasadnione użycie siły. Do tego dochodzi naruszenie Deklaracji Praw Człowieka w punkcie dotyczącym tortur. I kilka innych, które przytoczy wam Komisja Zarządu. Panowie, wszyscy trzej, stawią sie po zmianie w moim gabinecie. Natomiast... - obrocił się do więźnia i zmierzył go wzrokiem. - Panie Yefimov, jeżeli odzyskał pan już usta, proszę o informowanie choćby i terapeuty o zaistniałych sytuacjach. Również Makarov jest dobrym informatorem. Choćby wydawało się inaczej, nie mamy oczu dookoła pańskiej głowy i czasami sam musi pan o nią zadbać. Poobijana źle służy, a roztrzaskać ją ciężej niż się wydaje. Panie Doktorze? Proszę odprowadzić Artema do mojego gabinetu, gdy już pan skończy go opatrywać. Makarov, dopilnuj wszystkiego, tym razem jak należy.
Odszedł w kierunku swojego gabinetu, gotów przysiąc, że pozwalnia całą kadrę z przyzwoleniem Zarządu lub i bez niego. Albo przynajmniej tą przegniłą część.
Powrót do góry Go down
Red
Osa - Dożywocie
Red


Liczba postów : 18
Join date : 20/01/2014

Chłodnia Empty
PisanieTemat: Re: Chłodnia   Chłodnia EmptyPon Mar 17, 2014 3:29 pm

No i miał powisieć 10 minut... Dobrze nie doliczył sześciu, a już do jego uszu dotarł jakiś hałas. Cóż, czyżby się rozmyślili i mieli zamiar po niego wrócić? A może był już poszukiwany i po prostu zaraz go ktoś znajdzie. Tym bardziej nie chciał zostać znaleziony w pozycji takiej jak ta. Spróbował się podciągnąć, ale chuj wyszedł nie podciągnięcie. Skostniałe, obite mięśnie naprawdę dawały mu się we znaki. dyby miał więcej czasu, to spoko. Nie miał go jednak, a na szybko to jeszcze by sobie zaszkodził. Tak więc postanowił powisieć, a co. Zmrużył oczy, kiedy usłyszał głosy z odległości, ale ten jeden, donośny, który mówił najwięcej, nie należał do żadnego z tych dupków. Patrzył więc, kogo diabli niosą. I naprawdę był lekko zdziwiony widząc postać osoby, którą przyszło mu widzieć do tej pory może ze dwa razy. Dyrektor we własnej osobie przyszedł go szukać? No to kurwa pięknie... Z jednego gówna w następne. Ty to masz szczęście Artem... Westchnął znużony, wkurzony i zrezygnowany. Z chwilę ściągnięto go i pobieżnie skontrolowano jego stan. Przemarzł, od co... Dla upewnienia jeszcze jakieś tam badania. Lekarski shit też go irytował. Kiedy już mógł stanąć o własnych nogach, co zajęło jakieś niepełne 2 minuty, rozmasowując nadgarstki ruszył w kierunku wyjścia, odprowadzany przez lekarza i dyrektorskiego przydupasa z bronią. Stanął za dyrektorem, który właśnie dawał piękną reprymendę 3 nadzorcom, których Red znał aż za dobrze. Poczuł przyjemne ukłucie gdzieś w żołądku widząc ich miny. Aha, to się przejechaliście panowie. Sukinsyny, macie za swoje, tyle zdawał się teraz mówić jego spojrzenie. Nie był typem, który z każdą przykrą sytuacją lata do terapeutów i pod spódnicę dyrektorską. Nie zdziwiło go jednak, kiedy i jemu oberwało się reprymendę dopiero tu przyszło mu spojrzeć dyrektorkowi prosto w twarz. Pierwszy raz z tak bliska od czasu, kiedy widzieli się w momencie, gdy go tu przewieziono. Borys Sokołow jak w mordę strzelił, do tego chyba nie w sosie. Zerknął na zmrożone włosy na jego głowie. Nie wyglądał komicznie, raczej jak zmarznięta sowa śnieżna. I to głodna albo podkurwiona. Skinął z obojętnością godną kogoś kto na wszystko ma kompletnie wyjebane, na słowa które do niego skierowane. A niech sobie gada w pizdu. Kiedy już odprowadzono go na spokojnie do gabinetu na odchodnym trzech nadzorców pożegnał środkowy palec od Yefimova. Lekarz zajął się nim, oceniając że nie ma żadnych obrażeń wewnętrznych, jedynie silne obicia. Standardowo poinformowano go również, że gdyby pojawiły się zawroty głowy, lub krwotok z nosa, to ma to niezwłocznie zgłosić. Tak, tak... Formalności, formalności... Jeszcze tylko dywanik u dyrektora i będzie znów mógł wrócić do tego co lubi najbardziej, czyli chodzenia własną ścieżką i zajmowania się swoimi sprawami. Tak więc został odprowadzony pod same drzwi gabinetu dyrektora. Jak miło, piękna podoba poprawia nastrój chyba wszystkim. Nie ma co, nawet w administralu wszyscy wyglądali dziś, jakby się ktoś zesrał, śmierdziało i nikt nie wiedział czyja to sprawka. A może to wina nastroju samego Sokołowa? To się jeszcze okaże.

z/t <---see ya w gabinecie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Chłodnia Empty
PisanieTemat: Re: Chłodnia   Chłodnia Empty

Powrót do góry Go down
 
Chłodnia
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Teren Więzienia :: Parter :: Kuchnia główna-
Skocz do: